Dodane przez ks. Michał - sob., 03/31/2018 - 21:30

Zwycięzca śmierci

 

        W sercu człowieka wierzącego, stojącego przy pustym grobie Chrystusa, pojawia się uśmiech politowania nad wszystkimi mędrcami tego świata, którzy próbują w rakietach niosących śmierć dostrzec gwarancję ludzkiego szczęścia na ziemi. Twierdzenie, że bezpiecznie można żyć jedynie w cieniu broni niosącej zagładę, to wielkie złudzenie.

        Gwarancją ludzkiego szczęścia może być tylko i wyłącznie pokonanie śmierci, wyciągnięcie z jej ręki śmiercionośnej kosy, a nigdy jej ostrzenie. Śmierć nie boi się rakiet. Wręcz przeciwnie, to one są jej narzędziem. Ludzie zrobili wszystko, by udoskonalić narzędzia, którymi posługuje się śmierć. Obecnie z niezwykłą łatwością potrafi ona w ciągu kilku sekund zamienić milionowe miasto w jedną zbiorową mogiłę. Nie będzie czasu nawet na akt żalu, na jedno słowo modlitwy zwróconej w stronę nieba.

        Dyskusyjne są nasze osiągnięcia, ale udoskonalenie środków niosących śmierć nie podlega żadnej dyskusji. W tym punkcie jesteśmy prawie u szczytu osiągnięć ludzkości. Nie trudno zauważyć, że żyjemy przy dźwięku ostrzonej kosy śmierci. Mówią nam, że jest to melodia zapewniająca nasze bezpieczeństwo, nasze szczęście, a w rzeczywistości jest to dźwięk zapowiadający wielkie krwawe żniwa. Gdzie zatem mamy szukać gwarancji szczęścia? Na pewno nie w ucieczce przed śmiercią. Jedyną sprawiedliwością na ziemi jest fakt, że nikt przed śmiercią nie ujdzie. Śmierć jest nieunikniona. Jeżeli nawet do nas nie przybędzie w rakiecie niosącej nuklearne pociski, to zjawi się, kiedy nastąpi defekt pracy mózgu lub serca, zapuka do nas w postaci groźnych wirusów czy bakterii, lub starczego wyczerpania organizmu. Śmierć dysponuje wszystkimi środkami i jest nie do uniknięcia. Zatem wybawienie nie polega na ucieczce przed nią. A więc na czym? Na zmianie spojrzenia na śmierć, na umiejętności dostrzeżenia w kosie, którą ona niszczy ludzi, nie topora kata, który kładzie kres wszystkiemu, ale klucza otwierającego drogę do nowego życia. Takie spojrzenie na śmierć nadaje sens życiu doczesnemu, ukazując je jako wędrówkę w stronę nowego świata, który jest samym życiem.

        Stojąc przy pustym grobie Chrystusa, trzeba dostrzec słabość wszystkich haseł o pokoju i bezpieczeństwie budowanym na wciąż doskonalonym potencjale zbrojnym. Trzeba odkryć, że jest tylko jedno jedyne rozwiązanie: osobiste spotkanie z Chrystusem zmartwychwstałym, który ma klucze śmierci i otchłani. On jeden bowiem potrafił wejść do grobu i potrafił z niego wyjść. On jeden zna sposób wydostania się z mogiły. Nasze spotkanie ze śmiercią jest nieuniknione, ale jeżeli pójdziemy na jej spotkanie z Chrystusem, nie stracimy w niej swej tożsamości. Śmierć będzie tylko bramą, przejściem w nieutracalne życie, które rozpocznie się dopiero po niej.

        Jest rzeczą zdumiewającą, że ludzkość, bezradna wobec śmierci, nie gromadzi się wokół jedynego Człowieka, który odniósł nad nią zwycięstwo. To znak jakiejś wielkiej ślepoty ducha. Miliony ludzi poświęca życie na doskonalenie narzędzi śmierci, a jedynie nieliczni szukają Tego, kto jest w stanie od niej wybawić. Błogosławiony, kto przejrzał i dostrzegł Zwycięzcę śmierci, piekła i szatana. Spotkanie z Nim dokonuje się na płaszczyźnie wiary. Św. Tomasz Apostoł nie chciał uwierzyć, że Jezus pokonał śmierć. Jezus mu jasno powiedział: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” /J 20, 29/.

 

Ks. Edward Staniek

w OREMUS