Dodane przez ks. Michał - sob., 04/27/2019 - 21:16
  • Wielbię Cię, mój Boże
  • Wielbię Cię, mój Boże, z apostołem Tomaszem. Ponieważ zgrzeszyłem jak on niedowiarstwem, teraz uwielbiam Cię jeszcze goręcej... „Pan mój i Bóg mój” (J 20, 25), mój Bóg i moje Wszystko. Ciebie, i nikogo innego jak tylko Ciebie powinienem pragnąć.
            Tomasz zbliżył się, by dotknąć Twoich najświętszych ran. Przyjdzie kiedyś dzień, w którym również i ja będę mógł prawdziwie i widzialnie pochylić się i ucałować je. Co za cudowny to będzie dzień, w którym wolny od wszelkiej, choćby najmniejszej nieczystości i grzechu będę mógł zbliżyć się do Boga-Człowieka królującego na tronie chwały! Będzie to wspaniały świt, gdy odpokutowawszy moje winy, własnymi oczami po raz pierwszy zobaczę Twoje oblicze; kiedy będę mógł spoglądać bez obawy na Twoje oczy i usta, klęcząc całować Twoje stopy pełen radości i rzucić się w Twoje ramiona. Jedyny prawdziwy Przyjacielu duszy mojej, już teraz chcę Cię miłować, by móc miłować Cię i potem, w ten dzień.
            Będzie to dzień wieczny, bez końca, tak bardzo różny od dni życia ziemskiego. Teraz odczuwam w sobie ciężar tego „ciała śmierci”, tysiączne myśli zajmują mię i rozpraszają, a jedna z nich może wystarczyć, by mnie pozbawić nieba. W ten dzień natomiast nie będzie już żadnej możliwości zgrzeszenia... doskonały i miły w Twoim obliczu, będę mógł cieszyć się Twoja obecnością bez lęku i, w otoczeniu aniołów i archaniołów, nie będę się wstydził, że jestem widziany.
            Chociaż jeszcze nie jestem gotowy, aby Cię zobaczyć i dotknąć, mój Boże, pragnę mimo to zbliżyć się do Ciebie i dosięgnąć pragnieniem tego czego w pełni nie mogę teraz posiadać (J. H. Newman).